Dzień 6 z wizytą w Talisker

Żaden z nas jakimś wielkim fanem whisky nie jest, ale być Szkocji i nie zobaczyć destylarni? Na piątek, ostatni dzień naszej wyprawy, zaplanowaliśmy więc wizytę w jedynej destylarni na wyspie, Taliskerze. Na miejscu pojawiliśmy się około 10:00, więc do rozpoczęcia degustacji mieliśmy całkiem sporo czasu. W końcu jednak zegar wybił…

Dzień 5 z The Old Man of Storr do Rubha Hunish (40 km)

Obudziło nas beczenie owiec w kompletnym, na szczęście, namiocie. Wiatr tylko trochę odpuścił, ale wielkie kamienie mocno trzymały linki tropiku nie pozwalając mu odlecieć. Nie bez problemów jednak złożyliśmy namiot, pilnując się mocno, aby nie porwało nam którejś z części i ruszyliśmy na ostatni odcinek szlaku. Dzień zapowiadał się bardzo…

Dzień 4 z Peinchorran przez Portree do The Old Man of Storr (31 km)

Rano powitało nas słońce, choć wciąż dość mocno wiało. Zwijając namiot rzuciliśmy okiem na zatokę, a tam czekała na nas przemiła niespodzianka: tuż poniżej pływało kilka fok, co jakiś czas wystawiając głowy i uważnie obserwując otoczenie. Niezapomniane wrażenia, zwłaszcza że do tej pory widziałem te piękne zwierzęta tylko w oceanariach.…

Dzień 3 z Kilmarie do Peinchorran (29 km)

Obudziłem się rześki i wyspany. Tym razem mój śpiwór był adekwatny do warunków, nie to co w Norwegii czy w Niemczech, więc byłem bardziej niż gotów na do dalszej drogi. Chłopaki też byli w dobrej kondycji, więc zjedliśmy śniadanie, napiliśmy się kawy, posprzątaliśmy po sobie zgodnie z zasadą „leave nothing…

Dzień 2 z Bradford do Kilmarie (30 km)

O 6:00 rano najpierw zadzwonił budzik, a chwilę później rozległo się pukanie do drzwi. Półprzytomnym wzrokiem omiotłem pokój i próbowałem ustalić, gdzie jestem i co tam robię. Michał W., z którym dzieliłem pokój, wyglądał równie przytomnie, ale Karol, który wsadził głowę przez drzwi pospieszył nas do wyjścia. Nic dziwnego, z…

Dzień 1 Ben Nevis (1345 m n.p.m., 17 km)

Więc tak oto stałem z Michałem W. o 8:00 rano na schodach samolotu, który przed chwilą wylądował na lotnisku w Edynburgu. Powitał nas poranny chłód, ale ja byłem już myślami ponad 200 km dalej, przy Ben Nevis. To na niego planowaliśmy przeznaczyć niedzielę, aby w pozostałe 4 dni pokonać 130…

Kazbek – Mqinwarzweri albo jak pogodzić się z Lodowym Olbrzymem

Po nieudanej probie wejścia drogą 3M na szczyt Mont Blanc we Francji zapragnęliśmy sprobować szczęścia na Kaukazie. Kazbek – ten jakże mityczny lodowy olbrzym, gdzie według podań i legend greckich przywiązany został Promoteusz ukarany przez Zeusa za przekazanie ludziom ognia, wydawał sie dostępnym i osiągalnym celem. Na termin wycieczki wybraliśmy…

Teneryfa – Wulkan El Teide

Chęć połączenia wakacji rodzinnych z naszą pasją górską zaprowadziła nas tym razem na Wyspy Kanaryjskie, a konkretnie na Teneryfę. Miejsce z pięknymi plażami, różnorodną roślinnością, ciepłe i słoneczne mimo, że mieliśmy już kalendarzowy listopad, nad którym góruje najwyższy szczyt Hiszpanii El Teide (3718 m n.p.m.). Niestety, pomysł zdobycia szczytu wulkanicznej…

Ukraina – Rodzinne wakacje w Gorganach

Wieczorna kolacja w Kleinbettingen. Michal, Vowa, ja i nasze dziewczyny. Przy akompaniamencie Luksemburskiego „Cremanta” i wysmienitej salatki z buraka z feta i rukola rozmowy dosyc szybko schodza na podroznicze plany na lato. Hmm. Dlaczegoby tym razem nie sprobowac wspolnej wycieczki rodzinnej? Jesli tak to cel musi byc w zasiegu podrozy…

Jak to jest z tą aklimatyzacją czyli jedziemy na Blanka!

Jest jak zawsze. Im osiągasz więcej w swoim życiu tym pragniesz nowych, kolejnych i coraz trudniejszych wyzwań. Osiągnięcie szczytu to nie koniec wyprawy, ale tak właściwie jej początek. Myślami jesteś już bowiem gdzie indziej na innej górze, w innym miejscu świata. Już w kwietniu z Vovą, kompanem z Triglava, siedzimy…