KORSYKA – TRUSKAWOWE GR20 – Czyli jak się nie spóźnić na pociąg w górach!
Wycieczkę po Korsyce rozpoczniemy od … wizyty w Czarnogórze. Powiecie –„Ale jak to!? Co mają wspólnego tak odlegle regiony?” A było to tak.
Jest styczeń 2020 roku. Planujemy kolejną wycieczkę jak zwykle zaraz po powrocie z poprzedniej wyprawy. Na razie mamy dość Skandynawii i północnej Europy i wpadam na pomysł treku na południu Europy. Co powiecie na Via Dinarica i Alpy Bałkańskie? Przejście z południa na północ od granicy Czarnogóry z Albanią aż do Bośni-Hercegowiny. No i po drodze można zaliczyć aż dwa najwyższe szczyty z Korony Europy – Maglica oraz Zlata Kolate. Jasne! Szybko trzeba rezerwować bilety, ale może poczekamy jeszcze chwile żeby dograć terminy? …… No i czekaliśmy na ten termin ponad 30 miesięcy!
Pandemia: zakazy lotów, zamknięte granice, maski, testy, chwila spokoju po czym znowu zakazy lotów, testy, maski, szczepionki, paszporty COVID. Już powoli traciliśmy nadzieje, że to wszystko się kiedyś skończy. Dogranie terminów to też niezła przygoda. Wszyscy jacyś dziwnie zabiegani i to pomimo pracy zdalnej i – podobno – luźniejszego podejścia pracodawcy. W końcu uzgadniamy harmonogram. Druga połowa października 2022 roku – trzy lata po naszej ostatnie wyprawie do Szkocji. Skład: dwie osoby, ja i Krzysiek. Plan podroży też gotowy – będzie Czarnogóra. Ale wtedy ogarniają mnie wątpliwości. Październik w Alpach Bałkańskich? Nikogo na trasie, pogoda niepewna, a może by tak zrobić GR20 na Korsyce? To podobno najtrudniejszy szlak w Europie i jest polecany jako obowiązkowa wycieczka dla każdego piechura – no i pogoda na Morzu Śródziemnym będzie na pewno lepsza.
W ostatnim momencie zmieniamy rezerwacje na samolot. Krzysiek przylatuje do Luksemburga, jedziemy razem do Brukseli i omawiamy ostatnie szczegóły w hotelu przy lotnisku w Charleroi. Jest już poza sezonem, więc o dobre połączenia z Korsyką jest trudno i ostatecznie mamy tylko 4 dni na wędrówkę. Początkowo optymistycznie zakładamy, że uda nam się zrobić północną część GR20 z Calenzana do Vizzavona (około 100 km), ale przewodnik Cicerone pozbawia nas złudzeń. Według czasów przejść to trudna trasa na ponad 52 godziny, w niektórych miejscach podobna do tatrzańskiej Orlej Perci. Południowa część trasy z Conca do Vizzavona jest wyceniana na „tylko” 42 godziny co i tak daje nam średnio 10 godzin treku na każdy dzień – wliczając w to przerwy na odpoczynki i obiad bez szans na to, żeby skończyć każdy odcinek przed zachodem słońca – nawet przy pobudce o godzinie 7 rano. Ale nie ma co. Nie przyjechaliśmy to odpoczywać na morzem 😊.
Z lotniska w Bastii idziemy pieszo na przystanek autobusowy. To jedyny autobus, który kursuje po południu do Conca, ale mamy sporo czasu. Chwile zajmuje nam poszukiwanie butli gazowej, ale całe szczęście w sklepie budowalnym Mr Bricolage jest wszystko, czego potrzebujemy. Później ostatnie zakupy (woda!) i na obiad jemy pizzę w restauracji zastanawiając się dlaczego jest tu aż tyle zakładów fryzjerskich. Prawie tyle co aptek w Polsce! Na razie podróż przypomina raczej spokojna randkę nad morzem niż trudny trek. W autobusie kołysze nas, przysypiamy, górski krajobraz jest wszędzie na prawo, morze faluje błękitem po stronie lewej. Dzwonimy do hostelu La Tonelle w Conca, żeby się upewnić czy na pewno mają miejsca namiotowe poza sezonem. Tak. Nie ma problemu. Wpadajcie! Już dobrze po zmroku w czołówkach pojawiamy się na umówionym miejscu. Łańcuch na wejściu. Napis „Zamknięte”. Czarny pies wyszczekuje odwieczna litanie: „Obcy człowieku – nie zbliżaj się!”. Mamy trochę stracha, ale kolejny telefon do właściciela upewnia nas. Tak. To miejsce. Pies liże nas po rękach. Wchodzimy na teren schroniska. Wita nas pracownik – trochę zdziwiony, bo właściciel nic powiedział – pewnie jest gdzieś w Paryżu lub Bastii. Dziecko na łóżku ogląda telewizję, starszyzna szykuje sztucer na polowanie. Polowanie na co? Ptaki i dziki! Hmm. Trochę skołowani zamawiamy piwo, płacimy za miejsce namiotowe i chwile rozmawiamy ze studentem, który zna angielski i … trochę polski! No przecież babcia jest z Polski z okolic Nowego Targu 😊 Nie zostajemy długo w restauracji hostelowej, trzeba kłaść się spać. Namiot, prysznic, kolacja. Plan naszej trasy jest napięty do granic wytrzymałości. Za 4 dni – 19 października o godzinie 19… musimy przecież zdążyć na ostatni pociąg z Vizzavona do Bastii. I oto jak tego dokonaliśmy…..
Mapka naszej trasy po Korsyce:
Data | Start | m n.p.m. | Finisz | m n.p.m. | Top | km | km/h | Ascent (m) | Descent (m) |
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
14 października 2022 | St Lucie - Bus | 16 | Conca | 229 | 230 | 7.7 | 5.10 | 246 | 32 |
15 października 2022 | Conca | 229 | Col de Bavella | 1246 | 1266 | 25.2 | 3.01 | 2034 | 1023 |
16 października 2022 | Col de Bavella | 1246 | Bocca di L’Agnonu | 1572 | 2021 | 22.2 | 3.15 | 1422 | 1031 |
17 października 2022 | Bocca di L’Agnonu | 1572 | Plateau de Gialgone | 1571 | 1997 | 26.8 | 2.73 | 1772 | 1775 |
18 października 2022 | Plateau de Gialgone | 1571 | Vizzavona - Train | 940 | 1654 | 22.8 | 3.46 | 716 | 1342 |
104.7 | 3.22 | 6190 | 5203 |