Ukraina – Rodzinne wakacje w Gorganach

Ukraina – Rodzinne wakacje w Gorganach

Wieczorna kolacja w Kleinbettingen. Michal, Vowa, ja i nasze dziewczyny. Przy akompaniamencie Luksemburskiego „Cremanta” i wysmienitej salatki z buraka z feta i rukola rozmowy dosyc szybko schodza na podroznicze plany na lato. Hmm. Dlaczegoby tym razem nie sprobowac wspolnej wycieczki rodzinnej? Jesli tak to cel musi byc w zasiegu podrozy samochodem i najlepiej nie drogo bo zabieramy przeciez dzieci. Wedrujemy palcem po mapie nie mogac sie zdecydowac, ale pomysl wpada w miare szybko – Vowa jest z Ukrainy, a tam nasz jeszcze nie bylo. Najbardziej malowniczo zapowiadaja sie Gorgany dla mnie rowniez z dodatkowego powodu – przeciez to najwyzszy szczyt Ukrainy – Howerla (2061 m n.p.m.), a tego nadal brakuje mi do listy zdobytych szczytow.
Ostatecznie na wycieczke po Ukrainskich Karpatach wybieramy sie w dwie rodziny: My (czworka) i Michal (szostka!). Wynajmujemy chyba najdrozszy, ale nadal na nasze warunki bardzo tani hostel w …. (link) i jedziemy. Po zwiedzeniu Zamoscia umawiamy sie z Michalem na przejsciu granicznym w… Wjazd na teren Uktainy nie jest prosty. Panstwo z poza Unii Europejskiej oraz strefy Schengen ma oczywiscie rozbudowany proces kontroli celnej. Pomimo wjazdu na Luksemburskich „blachach” spedzamy w kolejce ponad cztery godziny i dopiero poznym popoludniem witamy sie z wlasicielami naszego malego hostelu. Nasz pobyt na Ukrainie to nie tylko wycieczki po gorach, ktorych male opisy znajdziecie ponizej. Zwiedzamy rowniez okoliczne miasta – szukamy polskich akcentow w Stanislawowie (obecnie Ivano-Frankivsk), Lwowie. Przygladamy sie cudownym pisankom w Muzeum Pisanek w Kolomyi.
Najwiekszym objawieniem, przynajmniej dla mnie, calej wyprawy sa jednak dzieci Michala i ich niesamowita wytrwalosc w ciezkich wycieczkach. Maja, Roch, moj Marcel, to najsilniesze trio, nadawalo ton wszystkim wycieczkom. Nawet Julia i Patryk, nastolatkowie, przyzwyczajeni raczej do klikania ekranow swoich smartfonach dawali rade – czesto zagubieni w rozmowie nie zdawali sobie sprawy z przebytych kilometrow i trudow wycieczki. Rowniez mala (tylko 6 letnia) Helenka byla niezlomna. Czasami musiala korzystac z pomocy barkow swojego taty Michala, ale i tak wspaniale dawala sobie rade. A teraz krotka retrospekacja z naszych wycieczek po gorach.

WYCIECZKA 1 – XOMIAK (21 km – 1542 m n.p.m.)
Przygode z Gorganami zaczynamy od legendarnego Chomika 😊 Parkujemy samochody pod sama brama wjazdowa do Parku Krajobrazowego. Trasa od razu skreca w gesty las, ale szybko gubimy sciezke. Od dluzszego czasu padal deszcze wiec slizgamy sie po mokrej sciolce lesnej, wiec po chwili wachania zawracamy na droge. Okazuje sie ze chyba jestesmy jedynymi, ktorzy zaparkowali przed parkiem. Samochod za samochodem mijaja nas na kilkukilometrowej trasie pod wodospad Huk. Kiedy docieramy na miejsce wita nas tlum turystow i stragany oferujace prawie wszystko. Wino, ubrania, pocztowki, medale a nawet kawe z samochodu przerobionego na obwozna kawiarnie. Z tej ostatniej oferty korzystamy skrupulatnie. Chwila na rozkoszowanie sie widokiem i moczeniem stop w zimnej wodzie i zawracamy na trase na Chomika. Dzieci wspinaja sie dzielnie. Na poloninie pod szczytem mijamy grupe studentow zwijajacych oboz namiotow, ognisko, gitara, przysiadamy sie na chwilke ale tylko na chwilke bo Maja i Marcel juz rwa do przodu. Pod samym szczytem mamy troche trudniejszy odcinek otwartej przestrzeni gdzie kosodrzewina wyrasta pomiedzy nagimi skalami i musimy uwazac gdzie stawiamy kroki. A na szczcyie z pomnikiem Maryi niespodzianka. Wycieczka mlodziezy kolonijnej spiewa wspolnie piosenki turystyczne i popisuje sie zdolnosciami gimnastycznymi. Wracamy w doskonalych humorach. Szczyt jest bardzo popularny – mijamy cale wielopokoleniowe rodziny – niestety w wiekszosci bez przygotowania wchodza w trampkach, sandalach a nawek plastylkowych klapkach. Pomagamy nawet pewnej polsko-ukrainskiej parze, kobieta poslizgnela sie na sliskim kamieniu i krwawi – wiec Maja aplikuje jej plasterek z czerwona biedronka na pasku 😊 Wracamy i nagle juz jestesmy przy samochodach. Jak moglismy rano zgubic ta sciezke….

Powered by Wikiloc

WYCIECZKA 2 – HOWERLA (18 km – 2061 m n.p.m.)
Jak dla mnie obowiazkowa czesc wyprawy na Ukraine. Polowanie na jej najwzyszy szczyt rozpoczynamy wczesnie rano. Droga z Jarmcze do Zaroslaka (stacji sportowej z parkingiem gdzie zaczyna sie szlak) to 60 kilometrow wyboistej trasy pelnej dziur i trudnych odcinkow a ostatni 10 kilometrowy etap pokonujemy w slimaczym tempie 10 kilometrow na godzine. Zawieszenie prawie zerwane, silnik piszczy jakby mial za chwile peknac na dwie czesci, ale docieramy! Po zaparkowaniu na obowiazkowym parkingu dniowym, mijamy jak zwykle stragamy i ruszamy w tlumie turystow na gore. Dzis znow jest tloczno. To chyba obowiazkowa wizyta dla kazdego Ukrainca – tak jak nasze Rysy chociaz na pewno Howerla nie jest trudnym szczytem. Stara gora nie ma zadnego przejsca skalnego, wspinamy sie mozolnie po pochylonych lasach i poloninach i juz po godzinie stajemy na szczycie gory. Jako pierwsze melduje sie niezawodne trio: Marcel, Roch i Maja 😊 Robimy fotki, siadamy w cieniu krzyza znaczacego szczyt, kupujemy kawe (!) od kilkuletniego chlopca, ktory probuje nam rowniez nabycie pamiatkowego medalu ze szczytu i juz ryuszamy w droge. Trawersujemy na parking nie po sladach, ale wzdluz starej polsko-czeskoslowackiej przedwojennej granicy. Mijamy szczyty: Gora Breskul (1911 m n.p.m.), Gora Pozhyzhevska (1822 m n.p.m.) i w koncu odpoczywamy nad jeziorem Niesamowitym. Niestety obfitosc komarow w tym miejscu jest tak duza ze nie wytrzymujemy dlugo – po bagnistej poloninie schodzimy na parking by znow uwazajac na wyboista droge wrocic do domu.

Powered by Wikiloc

WYCIECZKA 3 – JAWORNIK (21 km – 1411 m n.p.m.)
To nasz ostatni wypad w Gorgany (nie liczac biegow trailowych Michala i Dagmary oczywiscie). Tym razem ruszamy pieszo. Jawornik to szczyt najblizszy naszej bazy w Jaremcze. Po obfitym sniadanku ruszamy w droge. Mijamy nasz ulubiony miejski targ gdzie kupilem swoja Ukrainska koszule, ktora teraz z duma nosze na szlaku. Mijamy rzeke Prut po prawej stronie oraz Park Muzeum „Karpaty w miniaturze” i juz zaglebiamy sie w cien sosnowo-debowego lasu. Chyba najwieksza atrakcja naszej dzisiejszj wycieczki sa grzyby. Michal z dziecmi znajduja ich caly kosz. Wyglada jakby nikt ich tutaj nie zbieral. Zreszta na tarsie nie spotykamy wielu piechorow. Mimo bliskosci miasteczka na trasie mijamy tylko troje ludzi i jeden namiot, ktory na Poloninie pod trasa na szczyt rozbila para zakochanych. Wejscie na Jawornik jest dosc strome. Zdobywamy szczyt a pozniej trawersujemy na poludnie skaczac po olbrzymich kamiennych plytach. Jest dosc niebezpiecznie i latwo o sktrecenie kostki wiec jestesmy ostrozni. W drodze powrotnej rozdzielamy sie i nad Prutem trafiamy na skupisko luksusowych hoteli. Nad wodospadem Probiy z kolei witaja nas tlumy jednodniowych turystow. Jest nawet ciezko przejsc przez malu mostek na druga strone rzeki. Wszedzie straganmy, wszedzie cos ktos sprzedaje. Rumiane twarze spoconych turystow popijaja piwo z puszek, ktore niestety nie trafiaja pozniej do kosza tylko w pobliskie krzaki. Tak jest blizej …..

Powered by Wikiloc

PODSUMOWANIE
Ukraina jest piekna. Juz nie tak oddalona od Europy i dzika jak kiedys ale nadal piekna, dziewczeco ujmujaca swoja niewinnoscia, mlodoscia i twardym charakterem ludzi, ktorzy musieli walczyc od lat o swoja tozsamosc. Niestety gwaltowne przemiany po roku 1990, drapiezna transformacja gospodarki no i wycieczajaca wojna z Rosja niszcza ja od srodka. Kraj jest bardzo biedny i niejako pozostawiony sam sobie. Brak inwestycji infrsatrukturalnych, wszechobecnie panujaca oligarchia i lokalne rzady (chyba bez zadnej kontroli z Kijowa), odbija swoje pietno na miastach i wioskach. Piekny krajobraz gor to jedno, ale przejmujaca brzydota i nielad wielu miejsc czasami go przytlacza. Troche smutni opuszczamy ten kraj i naszych wschodnich sasiadow. Czekamy na przejsciu granicznym w …. ponad szesc godzin. Czekajac zastanawiamy sie – „Gdzie idziesz Ukraino.”