Dzień 5 z Lörrach do Basel (15 km)

Dzień 5 z Lörrach do Basel (15 km)

To był już niestety ostatni dzień naszej wędrówki: do Bazylei zostało niecałe 15 kilometrów. Szlak poprowadzony został przez okoliczne bezdroża więc szliśmy nieco dłużej niż zakładane 3 godzinki, ale i tak już w południe zameldowaliśmy się w hostelu – Rheinfelderhof. Oczywiście było jeszcze za wcześnie na check-in, wiec zostawiliśmy plecaki na zapleczu recepcji obsługiwanej przez miłą Czeszkę (znów) i udaliśmy się na zwiedzanie miasta.

Już wcześniej sprawdziliśmy na internecie lokalne atrakcje i sporządziliśmy listę obowiązkowych punktów do zwiedzenia. Niestety, dwóch muzeów nie udało nam się zaliczyć – jedno z nich zamykało się już o 17:00, a drugie było nieczynne we wtorki.

Już na początku naszej wędrówki czekało nas spore zaskoczenie. Przechodząc przez most Mittlere Brücke, żeby dostać się do starego miasta, zobaczyliśmy bowiem w odmętach Renu jakąś osobę. Nie był to jednak żaden topielec – raczej amator rzecznych kąpieli. Do ciała miała przypięty wodoszczelny worek, najpewniej z ubraniem i ręcznikiem. Myśleliśmy, że to jakiś eksces, ale chwilę później pojawili się kolejni pływacy. I jeszcze kolejni! Trochę poszperaliśmy po internecie i dowiedzieliśmy się, że Ren w mieście jest udostępniony w kąpieli i jest całkiem popularną aktywnością. Tak zwani Rheinschwimmer mają wydzieloną bojami trasę i mogą spokojnie oddawać się kąpielom w rzece. Niesamowite, nie wiem czy bym chciał spróbować takiej kąpieli w Wiśle.

Na pierwszy przystanek naszej miejskiej eskapady wybraliśmy restaurację. Pora była już mocno obiadowa, a zwiedzanie na pusty żołądek jest bez sensu, więc zamówiliśmy po sałatce we włoskiej restauracji Spiga. Właściwe zwiedzanie zaczęliśmy z pół godziny później od wizyty w ratuszu znanego również miejscowym jako Roothuus. W dialekcie miejscowym jest to właściwie gra słów, bo nazwa oznacza ratusz, ale brzmi również jak rot (czerwony), co doskonale oddaje kolor budowli. Weszliśmy na dziedziniec pooglądać dziwne rzeźby, po czym skierowaliśmy się w kierunku fontanny Tinguely, nad której pięknem i specyfiką zachwycają się użytkownicy Tripadvisora.

Podziwianie fontanny zajęło nam dosłownie minutę, bo fontanna w naszym mniemaniu nie była ani wyjątkowa w swej konstrukcji, ani nie prezentowała wody w sposób nowatorski i warty dłuższej uwagi. Czas przeznaczyliśmy za to na wyszukanie sklepu z planszówkami Fantastic Empire, gdzie kupiliśmy trzy talie do gry w Magic the Gathering. Będzie co robić wieczorem :).

W końcu trafiliśmy tam, gdzie było warto zostać nieco dłużej czyli do Muzeum Papieru. Kupiliśmy dwie wejściówki po 15 CHF każda, przykleiliśmy na koszulkę naklejkę potwierdzającą zakup biletu i zanurzyliśmy się w historii druku, papieru i maszyn do pisania. Muzeum jest absolutnie fantastyczne, w każdej sali jest mnóstwo informacji, a dodatkowo pracownicy muzeum zachęcają do aktywnego uczestnictwa. Zrobiliśmy więc swój własny papier z pulpy uzyskanej z tkanin bawełnianych, lnianych i konopnych, poćwiczyliśmy kaligrafię pisząc piórem gęsim i bambusowym patyczkiem, bawiliśmy się w średniowiecznych zecerów składając teksty z miniaturowych liter, poznaliśmy tajniki litografii i powstawania kolorowych obrazów w nowatorskiej technice używając farb akrylowych i kleju do tapet (sic!). Muzeum polecamy każdemu bez względu na wiek. Wspaniale przygotowana wystawa i przemiła atmosfera spowodowały, że spędzone tam ze 2 godziny minęły błyskawicznie. Kiedy wychodziliśmy było już jednak po godzinie 16:00, za późno na jakiekolwiek inne zwiedzanie.
Zdecydowaliśmy się więc na spacer po głównych zabytkach architektury i odwiedziliśmy: protestancką katedrę z pięknym dachem i rzeźbami angielskiego artysty, ewangelicki kościół św. Pawła (Pauluskirche ), która niestety jak inne zabytki (w tym katedra) zamykana jest już o godzinie 17:00 i na końcu średniowieczną bramę miejską (Spalentor). Z tej ostatniej wróciliśmy do centrum miasta tramwajem, ponieważ bilety komunikacji miejskiej otrzymaliśmy w trakcie check-in do hostelu. Są w cenie pobytu w Bazylei.

Kolację zjedliśmy spokojnie na Barfusserplatz w restauracji libańskiej Aladyn. Siedząc przy stoliku i zajadając się humusem przyglądaliśmy się zadziwieni malunkowi na fasadzie sali koncertowej Stadtcasino Basel przedstawiającemu rozebranego do naga Jezusa – w Polsce byłoby to kompletnie nie do przyjęcia. Tu też zaplanowaliśmy na kolejny dzień „zdobycie” korony Beneluxu.

Dzień zakończyliśmy epicką batalią w naszą karciankę MtG, którą nabyliśmy w trakcie dnia. Nie ma to jak zakończyć podróż planszówką! W ciągu tygodnia nie mieliśmy siły na nic, chociaż Karol jak zwykle wziął ze sobą Tides of Time.

PODSUMOWANIE

Jak zwykle na koniec zrobiliśmy podsumowanie naszych obserwacji z wędrówki.

Po pierwsze stwierdziliśmy, że obniżając istotnie wagę plecaka i butów jesteśmy w stanie pokonywać zdecydowanie dłuższe dystanse. Niby oczywiste, ale nie spodziewaliśmy się że pokonanie w ten sposób 110 km w 3 dni (z plecakami!) nie będzie dla nas problemem.

Po drugie, zmniejszenie ekwipunku w połączeniu z codziennym wieczornym i porannym stretchingiem dało świetne rezultaty jeśli chodzi o obciążenie kolan. Długi dystans i spore przewyższenia (pomimo, że nie były to wysokie góry) nie skutkowały żadnymi dolegliwościami.

Po trzecie – nie należy ufać oznaczeniom na śpiworze, lepiej mieć dodatkową warstwę odzieży do spania. Z pewnością te przemyślenia przydadzą się przy przygotowaniach do kolejnej wyprawy – tym razem na daleką Północ, do Parku Narodowego Abisko w Szwecji.

A co do samej trasy: Schwarzwald zdecydowanie nie jest tak dziki i odludny, jak Islandia czy Norwegia. Zwłaszcza pierwsza część trasy wiodąca głównie wzdłuż małych asfaltowych dróg, domostw i pastwisk trochę nas zawiodła i dopiero po zejściu z Feldbergu poczuliśmy się naprawdę w trasie. Miłym zaskoczeniem byli za to przesympatyczni ludzie, często oferujący nam pomoc z własnej inicjatywy lub choćby wspierający nas dobry słowem! Z pewnością warto spędzić w Czarnym Lesie choćby kilka dni…

Zdjęcia z ostatniego dnia:

Trasa do Bazylei

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*